Zapuścili tu żurawia...

wtorek, 7 stycznia 2014

Pierdu szmerdu.

I zaczęło się. Nie nie, to już raczej się kończy, mija. Te noworoczne obietnice! Ha haha.Śmiechu warte.
Nie będę palić, pić, tyć, będę się wysypiać, znajdę czas na to i tamto i nawet na sramto!
Pierdu szmerdu, takie pitolenie, pisanie...Zawsze mi się chce z tego śmiać, jak czytam gdzieniegdzie o postanowieniach, obietnicach, po czym za rok czytam, lub słucham o tym samym. Schudnę, będę ćwiczyć, będę czytać książki, będę mniej grać w gierki, pójdę do teatru!
I nic z tego nie wychodzi, albo wychodzi- taki mały bobek, wyciśnięty, wymiętolony, z naszych obietnic, zarzekań.
Dlatego mam dupie, nie obiecuję, nie przysięgam. Nie robię z gęby cholewy.
Ale pomyślę, bo chyba czeka mnie trochę pracy nad sobą.
Mój mąż na sylwestrze usłyszał, od znajomych, że jak on ze mną tyle wytrzymuje.
Piękny początek roku, nie ma co.
Szkoda, że nikomu nie starczyło odwagi, żeby mi to powiedzieć, no ale to już jakby inna kwestia i inny temat.
Niczego nie obiecuję, ale mam kilka refleksji.


A Wy? 

23 komentarze:

  1. Mogę się podpisać pod tym postem. Nie obiecuję, mogę się co najwyżej nad sobą zastanowić i może postarać się zmienić. Ale nic nie obiecuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano właśnie,ja w ten Nowy ale po części stary rok,bo przecież myśli,uczucia,problemy pozostały czy tego chcemy czy nie,nie wchodzę z żadnymi postanowieniami...bo też po co?żeby potem czuć gorzki bagaż rozczarowań.Co ma być to będzie.
    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ma być to będzie, to wiem, ech ileż razy już się o tym przekonałam. I jeszcze jedno, nic się nie dzieje bez powodu. Codziennie sobie to mówię.

      Usuń
  3. A ja zamierzam poprostu zyc !!! Dla siebie dla dzieci i cieszyc sie tym co mam:P

    OdpowiedzUsuń
  4. JAAAAA mamy coś do nadrobienia ...!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zero postanowień, co będzie to będzie! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo, a ja tam sobie obiecalam, ale jeszcze przed nowym rokiem, i wyjatkowo sie trzymam:) A nawet zaczyna mi sie to podobac, to ze po raz pierwszy daje rade :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja pierdziu...
    Twoje pisanie ma takie tempo jak się czyta...a czyta się zajebiście. Uwielbiam swoje alter ega :-)...pzdr..
    Będę zaglądać...pzdr i witam się ...Gośka...

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak tak Gosia wypada się Tbą zgodzić - czyta się świetnie, a Tych znajomych Twojego męża pod ścianę
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Asiu...widze, że masz dobry gust :-) w doborze fajnych blogów...pzdr (przepraszam za prywatę Żono)
      Moja refleksja? Kiedy następny post? pzdr

      Usuń
    2. No no, rozkręciłyście komentarze!
      Gosiu, post będzie, spokojnie. Nie piszę na akord, piszę, jak mam potrzebę, jak chce mi się wrzeszczeć. Na chwilę obecną powaliła mnie angina z jelitówką w gratisie. Ale i o tym będzie ;) Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Ta jelitówka to widzę dopada blogerów, może przenoszona jest drogą wpisu:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Współczuje...U mnie jelitówka zawsze powoduje dylemat..Siedziec na kiblu czy lepiej go..obejmować...
    Życze szybkiego powrotu do zdrowia...

    Aśka! NIe strasz...!

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej! Trafiłam tu do Ciebie z bloga Skrajnej Gosi i ...
    spodobało mi się :-) i zostanę tu na dłuższe posiedzenie ;-)
    a postanowień już nie robię bo nauczyłam się że to bez sensu w moim przypadku. pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam :)
    Można?
    Dając przykład niewychowaniu odpowiem nie pytana:
    Nie obiecuje sobie niczego z początkiem roku,nigdy.To bez sensu przeciez aby jakas data dyktowała mi plany czy zobowiązania.Biorę się za realizacje czy też zmiany wtedy,gdy czuje się na to gotowa,nie robiąc przy tym z geby dupy,jak to ujęłas :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak gardziołko? jest poprawa?
    Mam nadzieje ze juz nie zarażasz :-)))

    OdpowiedzUsuń
  14. nie robię postanowień bo nigdy ich nie dotrzymuję

    OdpowiedzUsuń