Zapuścili tu żurawia...

piątek, 13 lutego 2015

Telebisie

Jestem w szoku, ile dziecko może w kółko oglądać te same bajki.
Dzień w dzień, godzina w godzinę, wciąż to samo, bez przerwy. Nie daj boże dorwie się do pilota, którego obsługuje lepiej niż my, wie gdzie jest jutub, ipla, vod.
Steruje jakby urodził się z pilotem w ręce. Szok! Mowa o Filipku, 2.5 roku zaledwie! (Jedyne wyjście to chyba pozbyć się tv z domu).
Więc wracając do tematu, niech no tylko pilot będzie w zasięgu jego łapki, to dawaj krzyczy: mój pijot, mój pijot! Moje telebisie!
I tak od jakiegoś miesiąca, królują u nas Teletubisie. Cóż to za bajka, miodzio. Filipek łoi w kółko te same odcinki: jak to telebisie ( bo tak je nazywa) jedzą telegrzanki, robią tubisiowy krem, ba, tańczą i śpiewają!
Niewątpliwie najlepszy jest odcinek, w którym Tinkiłinki śpiewa piosenkę o torbie : torba, torba, torba ( cytuję tekst piosenki ) i biega z damską, czerwoną torebką po łące! Osz kur...Witkowski ze swoją toreką- czajnikiem się chowa!! I pomyśleć, że takie trendy już były ładnych kilkanaście lat temu.

Zastanawiam się, kiedy Filipowi ta faza przejdzie?Nic nie pomaga, ani książeczki, klocki, rysowanki, nic.
Po całym dniu w domu i towarzystwie tych czterech kolorowych stworów, można się zapomnieć i zacząć się bawić z mężem w: tulimmmmyyyy! Tylko któreś z nas wyłącza to cholerstwo, bądź przełącza kanał, to dopiero, krzyk i wycie.Terror.
Ogłaszam wszem i wobec, zwracam honor innym bajkom, na które niedawno psioczyłam! Wracajcie świnki peppy i koty proty! Proszę!!!!

piątek, 6 lutego 2015

Dobra, dobra, dobra

Doczekaliście się! Jestem.
I sama nie wierzę własnym oczom, że po czterech miesiącach ten remont się skończył. No prawie, bo zostały jeszcze jakieś silikony przy kaflach i kinkiety zawiesić, półki w łazience, karnisze w sypialni. Pikuś w porónaniu z tym, co tu sie działo. Włączam reset i kasuję życie bez wanny, bez kuchenki gazowej, piekarnika, pralki i klopa. Tak, przy dwójce dzieci regularnie z nami mieszkających, udało się przetrwać ten obóz! Huuuuuura!Co tam, że zasmaklowaliśmy w parówkach z mikrofali i potrafimy umyć głowię z zlewozmywaku w kuchni, nic to!
A teraz czekajcie, aż mój nowy smartfon raczy się naładować, a jego nowa Pani, czyli ja, raczy się nauczyć, jako owe cudo się obsługuje, co ma w sobie i gdzie! Wtedy oto wkleję zdjęcia, jeśli zdołam je zrobić! Ale obiecuję, postaram się! Słowo harcerza!
No a teraz , gdy już przeprosiłam się z moim blogusiem i daliśmy sobie po buziaczku, witam wszystkich :)
Do następnego!

A tak było, za starego smartfona...