Zapuścili tu żurawia...

wtorek, 30 lipca 2013

łepetyna

Czy to możliwe, żeby w mojej pracy był czynnik wywołujący bóle głowy?
Zastanawiam się nad tym przez ostatnie kilka dni.
Wstaję rano, jest ok, nie boli mnie głowa. W pracy po kilku godzinach zaczyna mnie tak napierdzielać, że szok. Boli mnie tył głowy, jakbym kopniaka dostała. Po wyjściu z pracy, po kilku godzinach ból mija. Nic nie pomaga, ani przeciwbólowe
ani leki konkretne na migrenę, które biorę, gdy mam jej ataki.
Ale to nie jest ból migrenowy, nie nie.
Wczoraj to już był szczyt mojej wytrzymałości, o 13 musiałam wyjść z pracy po 5 godzinach w sklepie, bo nie dawałam rady, wśród ludzi, żeby normalnie się zachowywać, komunikować i funkcjonować w miejscu publicznym.
Już myślę, czy to przyczyna jest po stronie klimatyzacji, która szumi jak szlag. Czy to oświetlenie? Czy to jakieś środki chemiczne, którymi może psikane są rzeczy w dostawie?
Pojęcia nie mam.
Ból pojawia się kilka razy w miesiącu, 2-3 razy.
I już się boję iść dziś na drugą zmianę.
Głupio mi przed pracownikami, że tak im truję o bólu głowy, że źle wyglądam. Czy czasem sobie nie pomyślą, że symuluję, żeby nie pracować, tak, jak muszę.
Ratunku!!!

wtorek, 23 lipca 2013

Dary losu.

No dobra, więcej nie zniesę!
Kurwa, sorka, ale coś jeszcze?
Moje chłopaki z anginą, oba! Filipowi do tego idzie ze sto zębów jednocześnie. I mam ich w domu teraz. Do tego robota, nie ma zmiłuj.
W dzień zapierdol, wieczorem też, w nocy mam wrażenie, że nie zdążę się położyć a już muszę wstać do Filipa. Może spać na siedząco? Na kiblu?
Dzięks.

czwartek, 18 lipca 2013

Reset

Się wczoraj poszło spać po 24, oj tak.
Spotkałam się z koleżanką z pracy wieczorem w rynku. Jacek został z dziećmi, a ja miałam wychodne.
Zrobiłam mały reset i tak mi teraz dobrze, przynajmniej wiem, że mam kilka dni wolnego.
Co tam, że głowa mnie trochę boli i nie wyspałam się, bo wstawałam milin razy w nocy do Filipa, celem zakorkowania, idą jedyneczki na dole i dają nam popalić.
Ile ludzi w rynku, pełne ogródki, gwar...
Fajnie się nigdzie nie spieszyć, zasiąść wygodnie przy wielkim gyrosie z frytkami, fajnie go pochłonąć grubo po 20, popić żywcem z sokiem i nie mieć wyrzutów sumienia. Po prostu zajebiście!
Fajnie usiąść w ogródku piwnym i pitolić o wszystkim i o niczym do północy...
Tego mi było trzeba.
Totalna wolność i luz. Chwila oddechu.




I dialogi popiwne.
Przechodzimy obok sklepu z używaną odzieżą.
Ala: fajny sklep, a wiesz co tu kiedyś było?
Ja: nie wiem
Ala: no popatrz na kolory...(fiolet, beż)
Ja: nie wiem no
Ala: przecież tu był alpen gold!
Ja: te czekolady!?
Ala: bank!
Padłam pod tym bankiem obecnie szmateksem i płakałam ze śmiechu!




Za to dziś!
Dzień cały dla moich dzieci. Zabieram ich na wielką plażę usypaną w centrum miasta! Jedziemy z koleżankami i ich dziećmi, boszzz cała głośna, wesoła banda.Oj będzie się działo.
Myślę, że jakaś foto relacja się pojawi, choć wciąż za cholerę nie wiem, jak przerzucić zdjęcia na kompa z mojego cudu techniki nowego...blondzia ze mnie i tyle.
A propos blondzi! Jutro fryzjer. Jezu, ja to mam klawe życie!

No i Miki....Bajzel w pokoju ma niesamowity, czekamy drugi tydzień, żeby posprzątał. Wczoraj nadepłam na klocka i zaliczyłam glebę. Mówię mu:
- posprzątaj tu, bo zabić się już można!!
- to patrz pod nogi...

Grrr$####&&@@99&&^ !!
Co za tupet.


sobota, 13 lipca 2013

Tak, wiem.

Miał być Darłówek, ale jest Mileno.
Tak, wiem.
Jest w takim razie godzina drogi do moich rodziców, którzy w tym samym czasie będą z Mikim w Darłówku. Może to i lepiej, bo oddech się przyda. Wczoraj zauważyłam, że moja mama wciąż mówi, non stop,buzia jej się nie zamyka...i to jeszcze mówi coraz głośniej! Jak te moje dzieci dają radę?
Jest już zaklepany nocleg, nawet jestem w szoku, że zdecydowaliśmy się zapłacić tyle kasy za kwaterę. I ktoś nam pokój będzie sprzątał...Jak nigdy, to nie będę ja!
Już czuję te klimaty, smażone frytki i gofry z bitą śmietaną i malinami, kręcone lody...Spacery po plaży, i zachód słonka. Jak za starych dobrych czasów, stęskniłam się za morzem, no i dawno nie miałam wakacji.
Do rodziców i Mika podjedziemy kilka razy, zawsze to jakaś wycieczka wzdłuż wybrzeża. Tylko poproszę o jako taką pogodę.
Stroju kąpielowego nadal nie mam.

Acha! Miki się zakochał, zakłada oponę od autka na palec i mówi, że ma obrączkę, bo jest zakochany. Trochę zmienia wersje, bo raz jest zakochany w Natalce, raz w Hani. Cóż, jak to tatuś mówi, że: w tym wieku synuś możesz mieć kilka narzeczonych.

wtorek, 9 lipca 2013

Heloł!

Przyznaję mojej szefowej złote usta, za teksty, którymi do nas sypie od kilku miesięcy. Nie wiem już czy śmiać się, czy udawać że nie słyszę, tego co do nas mówi?!
Na porządku dziennym są słowa:
- no sorrryyy
- helołłłłłłłł
- nie polizałyście nawet tego lizaka ( jak wyniki nie takie)
- pierwszy kontakt z klientką, to jak podryw faceta, masz swoje 3 sekundy...
- każda nie znczy każdą, a każda nie jest każdą
-chcę widzieć w was szalonych sprzedawców z obłędem w oczach

Matko, tyle pamiętam tak na szybko. brrr

Wydębiłam tydzień urlopu w lipcu, kolejne dwa w sierpniu. I teraz szukam pensjonatu jakiegoś sensownego w Darłówku, ale puki co, to nic mi w oko nie wpadło. Mam trochę jeszcze czasu. Plany wakacyjne były inne, ale zmieniliśmy, a co, raz się żyje.
Tylko poproszę o jakąś ładną pogodę, bo mam zamiar kupić sobie nowy strój kąpielowy, bo mój stary pamięta czasy szkoły średniej! I trzeba będzie chodzić po plaży na wdechu, dam radę!
Marzy mi się jakaś bułgaria, albo inne ciepłe morze, tylko z tym naszym roczniakiem, to raczej nie do zrobienia. Łazi to to po meblach, wszystko pcha do buzi, kuweta kota mu nie obca, wczoraj nawet ciumkał kocie chrupki, które znalazł na podłodze. Pełna integracja z otaczającym go światem.
Może za rok? Z całą bandą? Jak rumuny, weźmiemy torby i fruuuuuuuuuuuuuu.
No to helołłłłł.