Zapuścili tu żurawia...

sobota, 13 lipca 2013

Tak, wiem.

Miał być Darłówek, ale jest Mileno.
Tak, wiem.
Jest w takim razie godzina drogi do moich rodziców, którzy w tym samym czasie będą z Mikim w Darłówku. Może to i lepiej, bo oddech się przyda. Wczoraj zauważyłam, że moja mama wciąż mówi, non stop,buzia jej się nie zamyka...i to jeszcze mówi coraz głośniej! Jak te moje dzieci dają radę?
Jest już zaklepany nocleg, nawet jestem w szoku, że zdecydowaliśmy się zapłacić tyle kasy za kwaterę. I ktoś nam pokój będzie sprzątał...Jak nigdy, to nie będę ja!
Już czuję te klimaty, smażone frytki i gofry z bitą śmietaną i malinami, kręcone lody...Spacery po plaży, i zachód słonka. Jak za starych dobrych czasów, stęskniłam się za morzem, no i dawno nie miałam wakacji.
Do rodziców i Mika podjedziemy kilka razy, zawsze to jakaś wycieczka wzdłuż wybrzeża. Tylko poproszę o jako taką pogodę.
Stroju kąpielowego nadal nie mam.

Acha! Miki się zakochał, zakłada oponę od autka na palec i mówi, że ma obrączkę, bo jest zakochany. Trochę zmienia wersje, bo raz jest zakochany w Natalce, raz w Hani. Cóż, jak to tatuś mówi, że: w tym wieku synuś możesz mieć kilka narzeczonych.

3 komentarze: