Zapuścili tu żurawia...

czwartek, 19 grudnia 2013

Daj mi tę noc!

O tak!
Daj mi tę noc, taką, jak ostatnio w hotelu Ibis w Warszawie...albo też taką, jak w Hiltonie...
Daj, daj daj!
Znów! Proszę...

Noc bez wrzasku Filipa:
- Eeeeeeeeeeee!!!!!
- Uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
- Beeeeeee....
- Meeeeeeeeeeeeee

Noc bez wrzasków Mikołaja:
- Mammmmmmmmo!
- Maaamooo!!!
- Pić!
- Maaaaaaaamo, miałem zły sen...
- Mamoooooo, dupka mnie swędzi!
- Mamooooo, kiedy wstajemy?!
- Mammooooo, a wiesz, że babcia ma już łańcuchy na choinkę???

I tak z dziesiąt razy w nocy, wstawaj i się kładź. Kładź się i wstawaj. W nieskończoność.
W miedzyczasie szturachaj chrapiącego męża, słuchaj jak wstaje do kibla, otwiera i zamyka lodówkę, i człap człap człap po przedpokoju.

A potem wstań do pracy, wyglądaj jak tap madl, uśmiechaj się od ucha do ucha, obsługuj wszystkie klientki i jeszcze znoś wizytę regionalniusiej, która o 11 przed południem śmierdzi, jak wieprz.
Co to kurwa dla mnie, co?

Więc daj mi tę noc, gdzie śpię z koleżanką z pracy, która nie chrapie i sika w nocy tylko raz. Proszę!!!

czwartek, 5 grudnia 2013

Ruski kożuch.

Matko jedyna, jak się pisze kożuch? Musiałam skorzystać ze słownika, czad.
Się było w warszawce, się miało mieć sprany mózg, się ma dość, się chce spierdalać, się zmeczyło, się jebnę w łeb, bo chcę zapomnieć. A to wszystko dla nas, cała ta jazda, cały ten dzień w firmie, całe to gówno i stres i nerwy!
Ocena kompetencji.
Tak moi drodzy. Wspólczuję.
Tylko nie sobie, im.
Szkoda mi, że tak sobie móżdżki ( bo mózgów już dawno brak) piorą, sami się nakręcają, popędzają, podniecają! Czym, kurwa ja się pytam, czym!?
O debile z korporacji, jak mi Was szkoda.
Za co to robią? Kasa? Wątpię...
Serdeczne moje współczucia, że musicie teraz mnie oceniać, moje kompetencje, moje umiejętności, zdolności. Nie zazdroszczę. I powiem Wam jedno, co byście nie wyprodukowali na mój temat, jakich wniosków byście nie wysnuli, planów rozwojowych, naprwczych, szkoleń...Powiem Wam jedno: walcie się na ryj, w tych swoich schematach, tabelkach, scenkach.
Bo ja dziś grałam, kogoś- bo przecież nie siebie.
Nie tam moje miejsce, to wiem.
Dyplomacja, poważanie, ściema, kurwa mać ściema na maxa, to ja.
Przecież nie powiem, co myślę, bo mnie wyautujecie, a puki co, to nie czas.
I tylko świetnie było, bo towarzystwo pierwsza klasa, spieradlający pociąg...polecam! I ciepłe, ruskie kożuszki, oj tak,tego w warszawce zabraknąć nie może.


Ps, żarcie w złotych tarasach jest zdecydowanie passe...tłusto, mało, drogo.