Zapuścili tu żurawia...

środa, 21 listopada 2012

Kupa

Do gówna to ja szczęście mam, to wiem od dawna, ale to, co dziś mi życie zafundowało, to ja sobie wypraszam!
Kiedy wracaliśmy dziś z przedszkola, Mikuś w raźnych podskokach, wdepnął w piękną, brązową psią kupę, chyba jeszcze ciepła była! No ja pierdole.
Zbierało mi się na hafty, jak mu czyściłam tego buta patykiem. W domu musiałam doczyścić w zlewie, bo przecież wlazło To To we wszystkie rowki!
 Za jakie grzechy?
Jak skończyłam, rozebrałam ferajnę, to coś mi zalatuje. Filipek swoim wrzaskiem oznajmia, że kupa w pieluszce jest już gotowa i na co ja jeszcze czekam!?
Trzeba wytrzymać te gruszki i zupkę jarzynową z gerbera po przeróbce. No dobra, z tym się akurat liczyłam.
Gdy leci Bob Budowniczy, Miki spokojnie sadzi na nocnik kolejną, śmierdzącą niespodziankę.
 Jezuuuuuuuu.
 Ok, ok, z tym też się liczyłam, ale kiedy zrelaksowana siadam do kompa, a banda dzieci śpi, to nikt mi nie mówił, że właśnie wtedy kotek zaczynie grzebać w kuwecie i uwieńczać dzień kupskiem gorzej śmierdzącym, niż jego żarcie!!!
Szczęście w nieszczęściu, że mąż w delegacji, bo jakby on się jeszcze dołączył do tej śmierdzącej ekipy, to ja się pakuję w reklamówkę z biedronki i wracam do rodziców!
Więc, jeśli to gówniane szczęście z dziś, nie zamieni się w szóstkę w totku, zmieniam nazwisko na Kupowska.
Żeby nie było, to sobie popatrzcie na te kuporoby :)


Miniek po przedszkolu, świeże palmy na spodniach, no bo po co trzymać pion, jak można glebę zaliczyć potykając się o własne nogi?! Mama wypierze.









Kuporób nr 2. Nic go na spacerze nie obudzi, centralnie. Zastanawiam się, czy to fota przed kupą, czy już po??












Proszę Państwa, Taygersky we własnej osobie. Je, śpi i...no włacha! Sra. Nie no sorka, czasem się przyjdzie poprzytulać do mnie.








Ech...





7 komentarzy:

  1. Jezuuu, ja bym pewnie kilka razy była już w kibelku wypróżnić żołądek :>

    czytam sobie od jakiegoś czasu, nazwa mnie skusiła, bo tak samo mogłabym siebie podpisac :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Grunt to cierpliwość, albo wiadro melisy!
    Co do tytułu bloga, zbieram się aby napisać jego genezę... Już niedługo. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha ha ha! Przepraszam (wiem, że to nie jest zabawne), ale rozbawiłaś mnie na umór!:) Jak można mieć przez cały dzień do czynienia z kupą?? Gratuluję cierpliwości!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz, że gdybym miała wybór, to zapewne nie wybrałabym dnia z kupą w tle, tylko jakieś SPA :)

      Usuń
  4. Dzięki Ci za ten gówniany post - lepiej mi, że Ty też tak masz :D Wybaczysz mi, że się cieszę z Twoich kup??? Ale uśmiałam zdrowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajne chłopaki masz :)

      Usuń
    2. No ja też się z tego śmieję, z perspektywy już kilku dni.
      W totka nie wygrałam nadal, grrr.
      Ale jestem coraz bliżej, bo dziś wjechałam w kupę wózkiem...

      Usuń