Zapuścili tu żurawia...

środa, 28 listopada 2012

Pechulec i tyle!

Rozwaliły mnie dziś posty na forum jednej laski. Tak mnie rozwaliły, że sobie solennie obiecałam, że nigdy więcej. Nigdy, nigdy!
Nerwowy to był dzień.
Filip się wydzierał, gdy tylko zniknęłam z pola widzenia, darł się jak wściekły. W przerwach darcia ucinał sobie drzemki. Tylko takie 20 minutowe, nie myślcie sobie, że miałam luz, o nie.
Pralka się zjebała.
Całe pranie przewaliłam do wanny, gdzie je płukałam i wyciskałam. Jezu, jak mnie ręce potem bolały! A i tak pranie się nie nadaje do niczego, tylko do kolejnego prania! Kurwa mać.
Telewizor też się psuje, im bardziej się nagrzewa, tym głośniej piszczy.
O laptopie nie chcę wspominać, że się zawiesza już kilka razy dziennie, bo mi się zawiesi podczas pisania posta, a tego nie zniese.
Wszyscy wiemy, że jak się sypie to na całego. A co!
A że przed Świętami, to kogo to.

Dziś Mikuś wyszedł z przedszkola z dziewczynką za rączkę. Dziewczynki nie kojarzę z jego grupy, dlatego po drodze pytam go:

Ja: Jak ta dziewczynka ma na imię?
Miki: Nie powiem, to tajemnica!
Ja: No powiedz...
Miki: To tajne, najtańsze!

Padłam.

4 komentarze:

  1. Widzę, że w ostatnim czasie pech nie opuszcza absolutnie nikogo. Może taki sezon. Zima nadchodzi, aura nie sprzyja, to i w życiu się jebie.

    A Twoje dziecko kolejny raz powaliło mnie na kolana!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc co się dzieje teraz u Ciebie, to nie wiem, czy należy to nazwać pechulcem!
      Normalnie ciągła walka!

      Usuń
  2. A może to panna ze starszaków :)
    A ja się dowiedziałam ostatnio: jak się nazywa pan, co pracuje w polu? - polak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ha ha ha, widzisz, ile my się jeszcze musimy nauczyć?
      Ale na serio, teksty naszych maluchów trzeba archiwizować!

      Usuń