Zapuścili tu żurawia...

sobota, 29 grudnia 2012

Syropki, ampułki, inhalacje... komu, komu!?!

Pożegnaliśmy święta, przywitaliśmy przychodnię na osiedlu naszym kochanym. Po jakimś cudem dodzwonieniu się do rejestracji, umówiliśmy chore dzieci na wizytę.
Szczegóły zostawię dla siebie, bo smarki i kaszelki, to nic ciekawego.
Mikuś się jakoś broni, goraczkuje od dwóch dni, ale nie jest źle.
Filipciu za to ma obustronne zapalenie oskrzeli, mamy antybiotyk dość mocny. W poniedziałek do kontroli, jeśli nie bedzie znaczącej poprawy, to szpital.
Filuś kończy dziś pół roczku, a własnie sobie uświadomiłam, że to jego już trzeci antybiotyk.
Nastrój mam średni, wcale nie sylwestrowy, nie do zabawy.
Trzymajcie kciuki i niech już ktoś zabierze od nas te wstrętne bakteriozy, bo nie ręczę za siebie!!

4 komentarze:

  1. Ja też kicham i smarkam. Wirusy nas otaczają ze wszystkich stron.

    Tylko Ty się jeszcze nie rozłóż. Zdrówka dla Ciebie i synków życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję kochana!
    Wiesz, jak choruje dorosły, to tak bardzo nie rusza człowieka, jak chore są dzieci. Człowiek czuje się taki bezradny wtedy i wziąłby chętnie te choroby na siebie, byle by dzieci nie cierpiały.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że jest lepiej, co??? My też polegliśmy z walce z wirusami i to było marnie. Zdrowiaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)
      My już dobrze, ale wiesz, że było ciężko, bardzo nawet.

      Usuń