Zapuścili tu żurawia...

piątek, 26 października 2012

Piewnica

Nie cierpię prania suszonego w domu, jak już muszę rozwiesić pranie na suszarce w domu, to mnie cholera bierze. Zawsze mi śmierdzi, obwąchuję każdą rzecz. Do wczoraj nie wiedziałam, jak nazwać ten smród, ale już wiem. Capi mi to starą piwnicą, a raczej piewnicą- jak to mówi Miki. Niestety, kiedy wieszam pranie w domu, to wiem, że nadszedł koniec ciepłych dni i załapuję doła.
Koniec dżinsowej kurteczki, cienkiej apaszki i balerinek. Na przekór temu mąż mi wczoraj kupił na allegro baleriny, na zachę, na następny rok. Będę się chyba do nich modlić codziennie, albo sobie ponoszę po domu, a jak!
Co do męża. Wrócili z tego spa swojego i Mikowi się kaszel włączył. Nie puściłam go do przedszkola wczoraj, bo mi sie to nie podobało. Poszliśmy do lekarza. Pani doktor go bada i mówi mi, że przyprowadziłam zdrowe dziecko! Więc skąd ten kaszel, ja się pytam?
-Pani, a dziecko do przedszkola chodzi? To co się Pani dziwi?
-Niech go pani puści do przedszkola, da syropa przed wyjściem i wio.
Osłuchowo czysto, kataru brak, gardło ok.
Zdębiałam. Jeszcze bardziej zdębiałam, jak dała nam za free syrop na odporność. Szok. Czyżby kaszlące dziecko w przedszkolu stawało się normą? No jacha. Na tablicy z ogłoszeniami jest napisane, aby przynosić chusteczki do noska, bo zaczął się trudny czas. 
Wygląda na to, że dziecku krzywdę zrobiłam, że został w domu wczoraj. Fakt, że nie zachowywał się, jakby był chory, szalał, biegał, bawił się, nie był jakiś inny.
 Dzisiejsza cała noc przespana, bez ani jednego kaszlnięcia,pierdnięcia czy stęknięcia. Wlałam rano w niego syrop i poszedł do przedszkola z pieśnią na ustach:

" Bóg kocha mnie,
takiego, jakim jestem.
Raduje się,
każdym moim gestem!
Alleluja!!!
Boża radość mnie rozpiera!..."

No tak, tak, tym bardziej, że dziś przedszkolaki obchodzą imieniny Siostry Dyrektor. A jakże. Mam nadzieję, że mój syn nie będzie się czuł, jak wyrzutek, gdyż posłałam go w białej koszuli w zielone paski, a mieli być wszyscy w białych koszulach. Nic na to nie poradzę, że mu ręce urosły i rekawy białej koszuli okazały się dziś rano za krótkie!
Najważniejsze, żeby udało im się kujawiaka odtańczyć, jak należy.
Najlepszego dla Siostry Dyrektor!!!
Idę rozwiesić kolejną turę prania, i znów będzie piewnica kurde mole.

5 komentarzy:

  1. odkąd mieszkamy na nowowiejskiej, zapomniałam o tym zapaszku :/ czas wrócić do rzeczywistości eh... tak mi tu dobrze ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jakie cuda tam masz na tej nowowiejskiej? Ja też chcę!

      Usuń
  2. jak ciuchy tak czuć tzn,że się stęchły....ja tak mówię w każdym bądż razie :-)jak przychodzi ten okres jesienno-zimowy,Bartek nosi ciuchy do suszarni...tutaj takich suszarni jest mnóstwo...:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu, ale skąd ja mam wziąć tu suszarnię, do licha! nawet wózkarni nie ma, a co dopiero insze luksusy...

      Usuń
  3. no tak,wiem....tutaj ludzie korzystaja z tego typu ulepszaczy...:-)w Polsce to by sie chyba nawet nie sprawdzilo...heheheh

    OdpowiedzUsuń