Pięknie się wczoraj wystroiłam w płaszczyk, botki, białą parasolkę. Zrobiłam staranny makijaż, wysoką kitkę. Nawet wypsikałam się moimi luksusowymi YSL, no bo jak szaleć to szaleć.
Wybierałam się do pracy po druki na urlop wypoczynkowy zaległy i na malutkie ploteczki z inną kierowniczką. Szybko złapałam tramwaj, wszystko było na szybko, bo o 15 musiałam się zebrać po Mika do przedszkola.
Wysiadłam z tramwaju, zostało mi do pokonania przejście podziemne prowadzące do Centrum Handlowego. Więc szybko po schodach na dół, ślisko, bo mokro. No i piedyknęłam z całą mocą moich 60 kg z tych schodów. Tak pięknie mi to wyszło, że nie wiedziałam, co się dzieje, miałam czarno przed oczami. Spoko, spoko. Zrobiło się zbiegowisko;
- nie nic mi nie jest...
-sama wstanę...
- nie, proszę nie dzwonić po karetkę!
Bardzo się zdziwiłam, gdy wstać nie mogłam, wrzasnęłam okropnie i polały się łzy bólu. Nie mogłam się ruszyć, nie czułam nogi. Upadając uderzyłam się w nerkę, od razu spuchły mi plecy na wysokości krzyża..
Przyjechało pogotowie, jakoś mnie we trzech na nosze przełożyli, w karetce zbadali, co się pogruchotało i decyzja: na traugutta, na ostry dyżur.
Potem to już był całkowity szał. Płakałam bez przerwy, taki ból, jak mnie wieźli na noszach, jak przekładali na deskę i zapinali pasami. Wyłam, jak na pogotowiu lekarze sprawdzali, co boli, a co nie. Darłam się okropnie, przy przekładaniu do rentgena, przy zdejmowaniu butów, spodni...
A już potem czekanie na diagnozę.
Szczęście w nieszczęściu nic sobie nie złamałam. Solidnie obiłam sobie plecy i nerkę. Mam się obserwować. Dziś doszedł ból rąk, szyi i pupy, całych pleców. Zupełnie, jak kaskader.
Jestem w domu już. Mam problemy z chodzeniem, praktycznie nie chodzę. Wyjątkiem jest wizyta w toalecie, czy kuchni w celu zrobienia mleka.
Kiedy tak leżałam kilka godzin na pogotowiu, to wymyśliłam coś fajnego.
Chciałabym umieć cofać czas, chociaż te kilka minut w tył. Wtedy szłabym, trzymając się poręczy, powoli i wszystko było by dziś dobrze...
To dlatego Omenaa Mensah mówi, ze zawsze pilnuje, żeby mieć górę i dół bielizny taki sam, od kompletu. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy będą nas rozbierać na pogotowiu ;-)
OdpowiedzUsuńA tak poważnie, to JEZUS MARIA, jak mi Cię szkoda!!! Weź, jakby jeszcze było mało tych nieprzespanych nocy i w ogóle! UWAŻAJ NA SIEBIE, na Boga!
Popieram komentarz powyżej UWAŻAJ NA SIEBIE i uff dzięki Bogu nie stało Ci się nic gorszego bo już tylko czekałam aż na końcu gruchnie że jesteś w gipsie albo w szpitalu albo w jednym i drugim
OdpowiedzUsuńO Kobieto!!!!!!! Szok poprostu szok_!! Cae szczescie ze nic gorrej.. obys teraz wydobrzala..
OdpowiedzUsuńJak to mój mężuś powiedział, że szczęście w nieszczęściu! Marzę teraz, żeby już przestało boleć.
OdpowiedzUsuńJak mnie rozbierali to usiłowałam sobie przypomnieć, jakie ja dziś majty założyłam, ale miałam czarną dziurę w głowie, dopiero w domu się pokapowałam.
Niw chce straszyc...ale widac ze objawy po....jak bys w wypadku samochodowym uczestniczyla...i skoro konczy Ci sie macierzynski a jest szansa na jakies dluzsze L4 to bierz...a potem jakas rehabilitacja co by sie szyja potem nie zemscila...
OdpowiedzUsuńL4 macierzyńskiego mi nie przedłuży niestety. Jednak, jak będzie wciąż tak źle z chodzeniem, to kto wie...może wrócę później, niż w lutym!
OdpowiedzUsuń